WYSTĘPUJĄCE ROZBIEŻNOŚCI

Wydaje się zatem, że ostatnia z dolnych granic w spo­sób najbardziej prawidłowy pokazuje realne zapotrzebowanie na ten ro­dzaj instytucji. Jeżeli więc dolną granicę ustalimy na poziomie 250 tys. mieszkańców, to oznacza, że oprócz Gdańska, Katowic, Bydgoszczy, do grona miast, które mogą ubiegać się o utworzenie takiego teatru, trzeba zaliczyć Sosnowiec, a w niedalekiej przyszłości także Częstochowę, Biały­stok i Bytom. Popatrzmy teraz, jak w świetle przedstawionych analiz prezentuje się sieć teatrów operetkowych w miastach, będących ich siedzibą. Rozbieżności między stanem rzeczywistym i pożądanym są w sumie niewielkie. Można zakładać, że w miastach, w których liczba miejsc udostępnionych jest zbyt mała, wystarczy zwiększyć liczbę przedstawień. Jedynie w Warszawie w 1978 r. łączna liczba przedstawień byłaby wtedy większa niż 350, w pozosta­łych miastach nie przekracza ona 271 przedstawień. W miastach, w których są już teatry operetkowe, nie zarysowuje się wyraźna potrzeba budowy no­wych obiektów. W przypadku zaś Wrocławia i Łodzi można mówić o istnie­niu zbyt dużej oferty, co znajduje odbicie w znacznie niższej niż średnio w kraju frekwencji.

Leave a Comment